Kolejny dzień, kolejny poniedziałek, to już 10 dni, a mam wrażenie że minęły 3. Czas przelatuje mi przez palce, codziennie nowe cele, nowe zadania, które oczywiście sama sobie wyznaczam - bez tego, domownicy z pewnością musieliby zamknąć mnie w wariatkowie po całej tej kwarantannie. Człowiek z natury jest leniwy, gdyby nie moja samodyscyplina (jak dobrze, że ją wypracowałam), całymi dniami leżałabym w łóżku ze wzrokiem tępo wlepionym w kolejny serial, a w przerwach sprawdzałabym statystyki śmiertelności. Od kilku dni nie odpalam już wiadomości, choć i tak informacje docierają od znajomych, 800 zgonów w ciągu jednego dnia zaliczyli Włosi, kolejny przypadek w Gdyni, etc. Odcinam się od tego koszmaru, jestem spokojna, staram się wyciszyć medytacją i siedzieć w domu, aby mój spokój ducha nie czuł się zagrożony. Myśli zajmuję przyziemnymi sprawami: co ugotować z zapasów, co uporządkować, co zutylizować - w myśl zasady czysta przestrzeń dookoła - czysta głowa, poukładane myśli.
Ćwiczę rano moje ciało i twarz, prowadzę sesje online - jak miło zobaczyć i porozmawiać z kimś innym, niż domownicy:) Wieczorem dołączę do grupy jogowej online i odhaczę kolejny dzień. Kolejny dzień z Rodziną, których wcześniej było jak na lekarstwo. Te dni nie są łatwe, ale dziękuje za nie losowi, mogę nauczyć się więcej o sobie i o nich, jest w końcu na to czas...
Comments